Słodka chwila – czyli jak tyć nieświadomie!!! Kilka słów refleksji po obejrzeniu filmu “Cały ten cukier”.

Co łączy bliss point, coca cole i obżarstwo?
Chciałbym się z Wami podzielić czymś co wprawiło mnie niemalże w osłupienie. Otóż po obejrzeniu filmu "Cały ten cukier" (eng. That Sugar Film - Damon Gameau) po pierwsze dowiedziałem się co to jest bliss point. Po drugie, że coca cola kłamie na potęgę. Po trzecie, że obżarstwo obżarstwu nie równe a po czwarte, że w zasadzie remedium na odchudzanie i choroby cywilizacyjne - metaboliczne istnieje, jest proste (w teorii) i najważniejsze - w zasięgu ręki.

Zajmijmy się głównym bohaterem dokumentu.
Otóż jest to Pan w wieku pomiędzy 30-40 lat, odżywiający się całkiem dobrze (dieta oparta o produkty nieprzetworzone z udziałem białek zwierzęcych i roślinnych, z niewielką ilościa warzyw skrobiowych czyli głównie mącznych produktów, makaronów itp, dużą ilością warzyw, umiarkowaną ilością owoców (nie w postaci przetworzonej) oraz umiarkowanej ilości zdrowych tłuszczów z orzechów. Bohater nie wyrzuca z diety niewielkiej ilości masła czy nawet boczku smażonego ( co widać ba jednej se scen). Kilka razy ćwiczy w przydomowej siłowni gdzie tzw. martwe ciągi robi dużymi butlami z wodą zawieszonymi na coś jakby kiju od szczotki. Do tego dochodzą taśmy trx oraz bieganie. Jest tego niewiele i nie jest to intensywny wysiłek. Podstawowe parametry krwi ma w normie a wręcz plasuje się w czołówce osób w jego kategorii wiekowej. Waga to około 76kg. Parametry takie jak triglicerydy, ALT czy cholesterol w normie. Należy do grupy bardzo zdrowych osób (około 10% w jego wieku).

Postanawia sprawdzić jak zareaguje jego organizm na spożycie cukru. Mało tego - kaloryczność dzienna przed rozpoczęciem eksperymentu wynosi 2300 kcal.

Postanawia więc zmodyfikować swoje dotychczasowe odżywianie na tzw dietę pseudo zdrową - spożywać gotowe produkty - przetworzone, które nafaszerowane są cukrem - przez 60 dni nie przekraczając dotychczasowej dziennej dawki 2300 kcal oraz 40 kostek cukru ( czyli średniej dawki cukru spożywanej przez ludzi) a jak widać nie jest to proste wbrew pozorom. Dieta oparta na powszechnie zdrowych produktach z ukrytym cukrem - produktami uchodzącymi za zdrowe. Wyłączając z diety napoje gazowane, słodycze czy lody. Oczywiście cały czas pozostaje pod opieką kilku specjalistów: lekarza, dietetyka itd. Początki są w miarę łatwe jednak im dłużej stosuję taki sposób odżywiania tym zaczyna to gorzej znosić. Warto podkreślić, iż jego narządy nie są otłuszczone tzw. tłuszczem trzewnym rzecz jasna przed zmianą stylu odżywiania. Obwód w pasie wynosił 84cm.

W ciągu pierwszych 2 tygodni jego samopoczucie jest doskonałe tyle tylko - zaczyna tyć (głównie w pasie). Przybywa mu 3 kg tłuszczu.

Między czasie dzieli się z nami w bardzo prosty i przystępny sposób wiedzą na temat odżywiania pokazując m. in. co dzieje się w naszej wątrobie po spożyciu cukru a całość przedstawiana jest w stylu latającego cyrku monthy pythona (prościej niż w "był sobie człowiek").

W ten sposób podążamy za bohaterem dzień po dniu tydzień po tygodniu.

Dowiadujemy się również o sponsorowanych badaniach firm sektora spożywczego.

Ważnym faktem poruszonym w obrazie jest atak serca prezydenta stanów zjednoczonych Dwighta Eisenhowera. Co ważne - stosując zalecenia lekarzy pozbył się z diety tłuszczy zarówno tych nasyconych jak i nienasyconych. Spożywał za to bardzo dużo cukrów pod różną postacią. Autor dokumentu pokazuje nam skąd wzięło się przekonanie o szkodliwości tłuszczy, które pokutuje do dziś.

Dowiadujemy się również o pewnej grupie aborygenow, którzy około 40 lat temu byli najdłużej żyjącymi ludźmi na ziemi. Dziś ich długość życia zmieniła się diametralnie do tego stopnia, iż umierają tam ludzie na choroby metaboliczne przed 40 rokiem życia. Widzimy archiwalne materiały o ich diecie kilkadziesiąt lat temu oraz dziś - gdzie już od dziecka spożywa się "cywilizacyjne" produkty nafaszerowane cukrami.

Perełką w obrazie jest pojęcie bliss point, które jest przez cały czas wykorzystywane przez takie koncerny jak coca cola (producent - uwaga - 650 rodzajów napojów) i inne potężne zakłady produkcyjne. Tak więc możemy się dowiedzieć, że bliss point to tzw punkt krytyczny czyli ten, którego producent nie powinien przekraczać w procesie produkcji i związanym z nim dodawaniem cukru, syropu glukozowo fruktozowego, fruktozy, "koncentratów soków owocowych" i wszelkich innych "dosładzaczy". Dlaczego? Proste - nasz mózg po zjedzeniu czegoś słodkiego reaguje tak samo jak po substancjach odurzających. Czujemy się po opioidach - uczucie satysfakcji, szczęścia i euforii przychodzi niemalże natychmiast. Im mocniejszy słodki smak tym bardziej go pragniemy ponieważ szybciej i mocniej powoduje euforię. Jest jednak ten punkt krytyczny gdzie nie należy go przekraczać ponieważ człowiek nie chce już sięgać po słodkie - a przecież mamy być skretyniałymi marionetkami w rękach właścicieli firm produkujących żywność. Chciałbym zauważyć, że nawet ci właściciele nie są obojętni na słodkie. Oni również uczestniczą w tej machinie.

Cóż jeszcze? Otóż - autor dokumentu przedstawia nam produkty np organiczne i te uważane za zdrowe pokazując ile mają w sobie kostek cukru.

Międzyczasie przechodzi bardzo trudny okres ponieważ organizm zaczyna uczyć się insulinooporności. Reaguje na cukier euforią na 20 minut po czym odłącza zasilanie. Bohater czuje się bardzo źle, jest ospały, nie ma energii i jak to określa (mniej więcej) żyje gdzieś obok, porównując swój stan do stanu po zażyciu środków odurzających. To zresztą skłania go do szukania kolejnych słodkich produktów w celu zaspokojenia głodu cukrowego.

Konsekwencją takiego postępowania po 60 dniach jest drastyczne pogorszenie się zdrowia (trafia do grupy ryzyka zawałem), tyje 9kg (z czego praktycznie wszystkie kg znajdują się w talii). Lekarze informują go, iż ma otłuszczone narządy wewnętrzne a jego wątroba powoli obumiera.

Tutaj pojawia się kolejna perełka obrazu a mianowicie po porównaniu kaloryczności diety sprzed i po eksperymencie, która oscylowała pomiędzy 2200-2300 kcal okazuje się, iż głoszona wszem i wobec teoria o nadmiarze kalorii w diecie (tycie spowodowane jest dodatnim bilansem energetycznym) mija się nieco z prawdą gdyż kaloryczność (jak się okazuje) nie została zmieniona podczas eksperymentu a mało tego autor niejednokrotnie na diecie cukrowej spożywał mniej niż 2200-2300 kcal.

Wniosek lekarze formułują taki:
powielana teoria o nadmiarze kalorii wynika z tego, że firmy produkcyjne nie chcą aby ludzie wiedzieli, że nadmiar cukru powoduje tycie i choroby metaboliczne i że tłuszcze (ja bym dodał - te niezdrowe czyli utwardzone w słodyczach, tłuszcze trans olejów roślinnych powstałe w wyniku ich niewłaściwego przechowywania i używania czy frytury używane często w sieciowych restauracjach i nie tylko) wcale nie są złe jak je piszą.

To cukry (głównie fruktoza) odpowiada za nasze tycie ponieważ nie potrafimy jej efektywnie wykorzystać. Organizm nie nauczył się jeszcze tego robić. Fruktoza zawarta w owocach była trudno dostępna dla naszych przodków stąd metabolizm jej w tak dużych ilościach, którymi bombardujemy organizm jest niemożliwy. Nasz mozg i organy jeszcze jej "nie umieją".

Po odstawieniu diety cukrowej nasz "sugarman" dochodzi do siebie. Oczywiście dowiadujemy się przy okazji, że proces odnowy organizmu trwa od 2-4 tygodni. Przedstawiony bohater pokazuje nam jak jego organizm sobie z tym radzi. Nie wygląda to dobrze.

Warto zwrócić uwagę na informację, że nie powinniśmy niczym zastępować cukru ponieważ wzmaga w nas uczucie głodu cukrowego.

Konkluzja jest taka- chcesz być zdrowy i nie tyć? Oducz się słodkiego smaku. Pierwsze wyraźne efekty pojawiają się już po 2 tygodniach.

Filmu nie obejrzycie w multipleksach (czyżby lobby producentów nawet tam działa?) tylko małych kameralnych kinach.

W Krakowie - Kino Kijów (sala klubowa).
https://www.youtube.com/watch?v=6uaWekLrilY

Brak komentarzy.

Zostaw komentarz